Ola: Jak wygląda miejsce, które Was najbardziej inspiruje? Gdzie zazwyczaj tworzycie swoją muzykę?

Kladia: Tak naprawdę, najwięcej pomysłów powstaje w studiu i w domu. Bywały też,oczywiście, takie momenty, kiedy jakaś mała inspiracja wpadła nam do głowy podczas koncertu, czy na trasie koncertowej...Kiedyś też podczas nagrywania teledysku. Nie znamy więc dnia ani godziny (śmiech). Zazwyczaj jest to jednak spokój, nasz azyl w studiu, albo w domu. 

Michał: Dla mnie inspiracją teraz jest wszystko dokoła. Aura jesieni wpływa na to, że cały świat wygląda wspaniale i jest to dla mnie idealny czas do tworzenia nowych projektów. Mimo że jest zimno i czasem dostaję depresji, to jeśli chodzi o tworzenie muzyki, jest to naprawdę idealny moment. 

Ola: Wasza kariera po wydaniu EPki i "Triangles" nabiera coraz szybszego tempa. Jutro w Stodole odbędzie się ostatni koncert z trasy promującej ostatnią płytę. Też się wybieram, będę tam piszczeć pod sceną...



 

Klaudia: Ekstra, będziemy machać (śmiech)

Ola: Chciałam się w związku z tym zapytać, czy po ostatnim koncercie dajecie sobie czas na odpoczynek, czy kontynuujecie pracę nad nową płytą?

Klaudia: Nie no my to sobie w ogóle nie dajemy czasu na odpoczynek...

Michał: W naszym słowniku nie istnieje w ogóle takie słowo (śmiech)

Klaudia: Pewnie odpoczniemy podczas Świąt, kilka dni, potem wracamy do pracy.
Teraz mieliśmy ostatnią trasę koncertową i tak naprawdę całe weekendy były zapełnione koncertami. W sumie nie tylko weekendy, bo czasem też środy, czwartki. Wracaliśmy i od razu wchodziliśmy do studia, więc jest teraz naprawdę dużo pracy i nie ma czasu na odpoczynek, ale mamy nadzieję, że potem nam to wszystko wynagrodzi nasza płyta...

Michał: I splendor, który na nas spłynie (śmiech)

Klaudia: Gdy będzie premiera płyty od razu wyruszamy w trasę koncertową na wiosnę, więc całe życie na walizkach!

Michał: Nie no będziemy mieć chwilę przerwy na wiosnę, więc ten czas na złapanie oddechu na pewno będzie.

Ola: Widziałam, że w listopadzie niekiedy mieliście koncerty dzień po dniu w różnych miastach. Mieliście czas, żeby pozwiedzać niektóre miasta? Wyjść gdzieś wieczorem? Często zadaję to pytanie i zawsze słyszę "nie no co Ty, jaki czas" (śmiech)

Klaudia: No u nas też tak brzmi odpowiedź (śmiech). Ale tak serio, to bywało czasem tak, że jeśli przyjeżdżaliśmy do danego miasta popołudniu, mieliśmy próbę, potem musieliśmy się przebrać i od razu lecieliśmy na koncert. Tego czasu po prostu, niestety, najczęściej nie ma. 
Były jednak takie punkty na mapie, które pozwiedzaliśmy. Ja na przykład przyjechałam dwa dni wcześniej do Sopotu i spędziłam dwa leniwe dni w Trójmieście. 

Michał: Aczkolwiek luksus w postaci dwóch dni wolnych nam się rzadko zdarza. Za to staramy się zawsze iść na spacer (śmiech)

Ola: A w Warszawie gdzie Was najczęściej można spotkać? W Planie B jak Huberta Urbańskiego? (śmiech)

Klaudia: My jesteśmy starchy.

Michał: Tak, nas można spotkać w domach. Wszędzie tam, gdzie możemy założyć kapcie, tak się czujemy świetnie. 

Ola: Hmm. To jest dobry pomysł na biznes. Knajpa, w której obowiązkowy dress code to dres, każdy na wejściu dostaje kapcie. Pizza z mikrofalówki, dużo poduszek i playstation. 

Michała: No, taka gumowa pizza. Najlepiej! (śmiech)

Ola: Ok, podekscytowałam się, robimy to! Zostaniecie twarzą tej knajpy?

Michał: No jasne! 

Klaudia: Spoko, będziemy wpadać. Zazwyczaj imprezy są jednak w weekendy. A my wtedy mamy koncerty...Czasami, gdy ktoś mnie zaprasza na imprezę, to muszę odmówić, bo gray koncert. Nawet kiedy chciałabym czasem się rozerwać, wyjść do ludzi, to siła wyższa!

Michał: Faktycznie, nie ma na to czasu. Więc sobie siedzimy smutni, bez znajomych, w kapciach, jedząc pizzę. 

Ola: Macie kota do kompletu tego smutnego obrazka?

Michał: Nieee. Psa mamy. Ale pies chyba nie współgra ze smutnym obrazkiem. 

Ola: Uchylicie rąbka tajemnicy, jeśli chodzi o Waszą nową płytę? Będzie w całości anglojęzyczna? Nic o niej nie mówicie w wywiadach.

Michał: No dobra, Wam możemy (śmiech). Nie, nie będzie anglojęzyczna. Szczerze mówiąc, cztery utwory, które mamy do tej pory, napisałem w języku polskim. Mamy już nagrane trzy z nich.

Klaudia: Ja nie umiem śpiewać po polsku! Te wszystkie "si" "ci", nie potrafię tego wymówić dobrze i lepiej się czuję, gdy tekst jest po angielsku. 

Michał: Strasznie bałem pisania tekstów po polsku. Myślałem, że kompletnie nie dam rady, że to będzie niewykonalne, a okazało się, że w ciągu dwóch, trzech dni napisałem cztery utwory. A teraz mam z kolei problem z angielskimi tekstami. (śmiech)

Ola: Wiesz, zawsze możesz wrzucić w translatora polski tekst i gotowe! (śmiech)
A powiedzcie, jak to jest z rozpoznawalnością...zaczepiają Was często ludzie na ulicy?

Klaudia: Bardzo często dostaję wiadomości w stylu "ej, widziałem cię dziś w pociągu, ale bałem się do ciebie podejść"... I ja wtedy odpisuję "było podejść! " bo lubię kontakt z ludźmi i to bardzo miłe! Zazwyczaj, w moim mieście, w Koninie, gdy przyjeżdżam do rodziny ludzie zaczepiają, albo szepczą "to jest ona?" W Warszawie tak tego nie czuję.Jestem raczej anonimowa. Chodzę bez makijażu i w czapce i mnie nie widać (śmiech). Oprócz imprez. Po koncertach jesteśmy bardzo często zaczepiani. 

Ola: Michał, ostatnie pytanie skieruję do Ciebie, bo wiem, że interesujesz się designem i trochę architekturą. Masz swoje ulubione, designerskie miejsce w Warszawie? 

Michał: Wiesz co, ja teraz w Warszawie dosyć rzadko bywam... Jest kilka miejscówek, które mi się bardzo podobają. Na Rakowieckiej, w okolicach więzenia, jest duży mural, który jest fenomenalny. Na Jana Pawła jest wielki mural żołnierzy z emblematem euro. 
Szczerze mówiąc wolę streetartowe rzeczy. Nie do końca design typowo miejski mnie kręci.

Ola: Ok. Dziękuję Wam bardzo za rozmowę! Wczoraj Facebook mi przypomniał, że równo rok temu byłam na Waszym koncercie w Basenie i tak tańczyłam pod sceną, że aż mi się ramiączko bluzki rozerwało i musiałam od kolegi pożyczać koszulę. Na czwartkowy koncert założę chyba coś pancernego (śmiech)

Klaudia: Haha, będziemy cię wypatrywać. 

Ola: Powodzenia i do zobaczenia jutro! 

 

 

|| Rozmawiała: Ola Pakieła
|| Zdjęcia: Jowita Romaniuk