Mateusz: Co porabia teraz Vienio?

Vienio: Mam teraz gorący okres przygotowania do premiery płyty. Zrobiłem już do niej trzy teledyski, przygotowałem też limitowaną wersję płyty, w którą wkładam swoje prywatne przepisy kulinarne ze zdjęciami. Dziesięć przepisów do dziesięciu kawałków. Płyta zawiera też wersje acapella utworów, ma magnez na lodówkę, możesz sobie pogotować z Vieniem słuchając płyty (śmiech).
Stwierdziłem, że nie będę tych dwóch bytów oddzielał, bo to się trzyma kupy. Codziennie raper musi zjeść, żeby napisać tekst, czy mieć siłę na koncert. To taka niespodzianka dla pasibrzuchów, co lubią sobie pogotować i porapować. 

Mateusz: A na płycie jest jakiś kawałek o gotowaniu?

Vienio: Nie. Nie ma, bo ta płyta jest w bardziej poważnym stylu. Na premierze będzie ujawniona jeszcze jedna niespodziana, rarytas dla fanów browarów. Stworzyłem z Browarem Rzemieślniczym w Bednarach piwo. To nie jest jakiś tam jasny pełny sikacz zardzewiały, tylko bardzo ekologiczny, jakościowy wyrób. Cascadian Dark Ale, to jest ciemne piwo, bo moja płyta jest ciemna, ale i jasna zarazem. Dlatego zrobiliśmy ciemne piwo, które smakuje jednak jak jasne, z ciekawymi nutami smakowymi. Takie właśnie niestandardowe niespodzianki przygotowałem na premierę płyty.
Premiera odbędzie się 18 marca w Planie B. Będą wersje piwa butelkowe i kegowe. Będziemy słuchać płyty, będą zaproszeni goście. Taka będzie sytuacja.

Mateusz: Nie jesteś pierwszym raperem ze swoim piwem.

Vienio: Nie. Było Stoprocent, Alkopoligamia, tylko że oni współpracowali chyba z dużymi browarami, które wypuściły im krótkie serie, a nie jak ja - z browarem rzemieślniczym. Szczerze mówiąc, to nie piłem Stoprocent, ale Alkopoligamia jest, z całym szacunkiem, ale lekko zardzewiała. Teraz jednak jest trochę taka moda na produkty eko, jest rewolucja w piwowarstwie wymierzona przeciw chamstwu koncernów, które robią niską jakość i chcą dużo zarobić. Spirytusują je, a to nie ma z piwem nic wspólnego. Moje piwo, nie ma w ogóle NaCL, nie jest sztucznie gazowane, tylko występują w nim drożdze, które jakby jedzą to piwo w środku, a ich bąkiem i rzygiem jest produkcja naturalnego gazu.

Vienio, wywiad, HORE, premiera nowej płyty

Mateusz: Skąd nazwa płyty?

Vienio: Chciałem żeby to było takie trochę chore gówno, psychodeliczne. Ludziom w głowach różne rzeczy się dzieją, mają depresje, stany zawieszenia związane np. z brakiem pracy, często są niepełnosprawni emocjonalnie, tkwią w swoich związkach, albo w ogóle nie mają dziewczyn, bo nie potrafią do nich podejść. Więc chodzi o to, że to właśnie jest takie chore gówno, ill shit. Ale tak naprawdę to jest taka gra słów, HORE to Historie Opowiadania Retrospekcje Emocje, to jest takie rozłożenie na czynniki pierwsze. To są historie pewnych ludzi, opowiadania o sytuacjach, retrospekcje, to takie rzeczy które mnie trochę dotyczą, emocje które często targają ludźmi a oni muszą się z nimi mierzyć. Tak to sobie wymyśliłem. No i już piszą, że „Hore” to po szwedzku kurwa, na nikogo się jednak nie obrażam, to taka gra słów. 


Mateusz: Czego się możemy spodziewać po nowej płycie?

Vienio: Spodziewać się można zmiany stylistycznej. Wyprodukowałem ją razem z Kubą Janickim, który jest perkusistą Wojtka Mozelewskiego, a prywatnie przyjacielem mojej dziewczyny. Kuba jest już producentem od wieków i tak nosił się z zamiarem wyprodukowania płyty dla jakiegoś rapera, nigdy mu się to jednak nie przytrafiło. Jak my żeśmy się poznali i zgadali, to wziął się Kuba do roboty. Razem określiliśmy kierunek tej płyty, posłuchaliśmy wiele pojebanych rzeczy w stylu Run The Jewels, Kendricka Lamara, nowe produkcje Tylor the Creator. Znaleźliśmy razem wspólną definicję określenia „chore bity”. Myśleliśmy nad tym co zrobić, żeby było to inne od rzeczy, które do tej pory zrobiliśmy, a jednocześnie żeby to z rapem siedziało. Jest trochę psychodelicznie, trochę klubowo, trochę grania londyńskiego, totalny melanż, każdy myślę znajdzie coś dla siebie. To jest połączenie muzyki klubowej, hip-hopu, trochę afrykańskiego soundsystemu, jazzu, 2stepu, UK garage, grime, tym wszystkim po trochu ta płyta pobrzmiewa. 

Mateusz: Zawsze lubiłeś żywe instrumenty na płycie?

Vienio: Nie, wszystko jest robione na kupowanych samplach od różnych producentów. Nie miałem czasu ani kasy żeby teraz żywe instrumenty w studiu nagrywać. Nie chciałem żeby ta płyta była instrumentalna. Ta płyta jest dziwna. 

Mateusz: Goście na płycie?

Vienio: Przed nagraniem tej płyty myślałem, żeby zrobić taką płytę „3,2,1”.
Myślałem, że uda mi się namówić kolegów na ten projekt, który miał wyglądać tak: 3 – Vienio, starszy kolega, 2 – Siwers, ze średniego pokolenia i 1 – Kuba Knap z młodszego pokolenia, no i dlatego miała się nazywać „3,2,1”. No ale się okazało, że Kuba nad czymś już pracował, Siwers kończył płytę z JWP, no i to się niestety nie udało, ale za to udało mi się zaprosić ich jako gości na swoją płytę. No i mam świetnych gości. Siwersa zawsze podziwiałem, pracowałem już z Kosim i Ero i ta współpraca dobrze się układała. Z Przemkiem jednak wcześniej nie pracowałem, zakolegowaliśmy się i doszliśmy do porozumienia, jemu też jako pierwszemu puściłem całą płytę. Dobrze się odnalazł w tym pojebanym brzmieniu i szybko znalazł od razu kawałek dla siebie. Ja mu powiedziałem, że nie wybieram mu kawałka, tylko niech sam coś znajdzie co mu leży najbardziej. Wybrał „Światełko w tunelu”, utwór o maraźmie, że ludzie często nie mają pracy i z tego powodu mają wrzuty na głowę, że prawie z domu nie wychodzą, boją się tego świata, który niczego im nie zaproponował do tej pory. Kuba Knap to też świetny gościu, dobry śpiewak. Jak go poznałem pierwszy raz to się go pytałem, czy uczył się gdzieś śpiewać w szkole muzycznej, jednak się okazało że Kuba podśpiewywał sobie na ławce słuchając innych raperów i się rozśpiewał na tyle, że teraz świetnie śpiewa. Do tego ma fajny flow i świetne teksty. Jego też zaprosiłem do domu, żeby posłuchał płyty i wybrał sobie kawałek. Odnalazł się w „Ból fantomowy”, tematyka nie jest zbyt miła, bo prawie każdy to przeżył albo przeżyje, kiedy ktoś od ciebie odejdzie, czy masz jakieś rozstanie, to ci się wydaje jakbyś rękę stracił albo połowę siebie. No i Kubie to się od razu skojarzyło ze śmiercią jego babci z którą był blisko, że wtedy stracił jakąś cząstkę siebie, dlatego tak naturalnie wskoczył w ten utwór. Dwa dni mineły, zwrotka nagrana i zaśpiewany refren. Podobało mi się jak obaj naturalnie sami sobie znaleźli miejsce na płycie.


Vienio, wywiad, wywiad z vieniem, mówimy na mieście, HORE, premiera płyty Vienia


Mateusz: Nie ma nikogo z Molesty na płycie.

Vienio: Zespół Molesta się rozpadł, nie mamy już ze sobą kontaktu. Nie chcieliśmy razem ze sobą nagrać płyty to po co miałem ich zapraszać na moją. To dla mnie jest zupełnie niepotrzebne. Jak trzeba było nagrać płytę Molesty, to nagrywaliśmy razem, na solowej płycie nie miałem takiej potrzeby. 

Mateusz: Czy masz już plany na następne produkcje?

Vienio: Nie mam. To idzie trochę takimi rzutami. Pracujesz nad jakimś projektem, potem jest okres rejestracji, dopinasz projekt, robisz teledyski, szykujesz premiere, no a potem są koncerty. Nie będę ściemniał, na razie nie mam żadnych planów. Pojawiły się oczywiście propozycje koncertowe i wspólnych nagrywek. Abel mnie zaprosił na płytę, Olsen, ale też inni koledzy. Moja aktywność wzbudziła dalsze aktywności. To trochę jak rzucanie kamienia do wody, rzucisz kamień to się kręgi rozejdą po wodzie. Także teraz muszę te featuringi zrobić bo obiecałem, a potem zobaczymy. 

Mateusz: Jesteś taki trochę człowiek orkiestra: tworzysz muzykę, piszesz teksty, udzielasz się w radio i telewizji, reżyserujesz teledyski i filmy dokumentalne, udzielasz się aktorsko do tego jeszcze gotujesz. Skąd na to wszystko bieresz energię i pomysły?

Vienio: Zawsze uważałem, że mojej podstawowe zadanie to pisanie tekstów i koncerty. Te dwie rzeczy też najbardziej lubie. Kto mnie jednak zna, wie że lubię gotować, lubię wziąć do ręki Cannona i kadrem się pobawić. Wpadają czasem jakieś propozycję aktorskie, ale nie wychodzą one ode mnie ale od moich kolegów, którzy ewentualnie mnie zapraszają do jakiejś tam roli. Że tak powiem „jestem kobieta pracująca żadnej pracy się nie boje”. Takie poboczne zajęcia dobrze przewietrzają banie, bo jak bym tylko siedział i pisał to bym zgrzybiał, znudziłbym się, bo ja łatwo się nudzę. To jest tak, że jedna rzecz nakręca drugą. Gdybym nie był hip-hopowcem, nikt nie zaprosiłby mnie do radia, gdybym nie wystąpił u Żurka w „Wojnie polsko-ruskiej” to Palkowski nie zaprosiłby mnie do swojej produkcji. Jednak wszystkie moje aktywności wynikaja z tego, że jestem po prostu Vieniem z hip-hopowej grupy. 

Mateusz: Skąd się wzięła Twoja zajawka, pasja do gotowania?

Vienio: Wcześniej byłem kucharczykiem domowym niż raperem. Jak miałem 12 lat moja mama wyjechała zostawiając mi zeszycik z przepisami mówiąc „wyjeżdżam na rok a Ty się rządź tutaj, będziesz gotował dla taty i brata”. Ojciec to potrafił zrobić tylko rissotto z parówek i ketchupu. No to ja zacząłem gotować, żeby było w domu coś do zjedzenia. Tak to się zaczęło. Całe życie gotowałem, gotowałem, aż pewnego razu zadzwoniła do mnie Agata z Cookbooka i powiedziała „wiem, że gotujesz, chodź zrobimy z Tobą wywiad”. Później zadzwonił Dominik Drzewiecki producent z Canal + i poprosił mnie o zrobienie programu. Wymyśliłem więc „Ślinotok”, zaprosiłem Adę do niego i zrobiliśmy 12 odcinków. Przy produkcji była niezła frajda, dlatego mam nadzieję podziałać jeszcze w tym sektorze. 

Mateusz: Nie jesz mięsa, jakie jest tego podłoże? Zdrowotne, czy bardziej etyczne?

Vienio: To ma podwójne dno. Zdrowotne to na pewno. Teraz są takie badania, że rak to są trzy uwarunkowania: to co jesz - jesteś tym co jesz. Będziesz jadł jedzenie wielokrotnie przetworzone, McDonaldy, jakieś chu*owe odsmażane, odgrzewane żarcie, mięso z tych fabryk straszliwych, to możesz dostać raka. Druga rzecz to genetyka. Trzecia rzecz to jak jesteś człowiekiem który nie lubi ludzi, złorzeczy ludziom albo cały czas masz do kogoś pretensje i roszczeniową postawę do życia. To stresogenne życie też jest czynnikiem rakotwórczym. Jak pogodzisz się z różnymi sytuacjami w życiu odrzucisz mięso i będziesz dobrze jadł to jesteś pewien, że eliminujesz dwa z trzech uwarunkowań raka. Więc moje niejedzenie mięsa w pierwszym założeniu jest zdrowotne, a druga sytuacja to współczucie dla zwierzątek. 
Źle że zwierzęta są zabijane, a na dodatek są źle zabijane. Ten przemysł jest okrutny, a zwierzęta są masakrowane. Więc dla mnie niejedzenie mięsa  to jest i dieta i ochrona przed syfem tego świata. Wolę już sobie zjeść gulasz warzywny, kukurydzę, brukselkę gotowaną niż mięso smażyć.

Mateusz: A ryby i jajka jesz?

Vienio: Ryby, jajka i owoce jem. Niektórzy powiedzą rybę jesz, a krowy nie, no ja jakoś tak mam że te żyjątka z wody tak mnie nie ruszają. Nie nazywam siebie wegetarianinem, ani weganinem, bo pod tym są podpisane całe filozofie. Nie chce się pod nic podpinać, być fake'iem, więc mówię, że jestem jaroszem. Zwyczajnym facetem co woli jarzyny i nie je mięsa. 


Mówimy na Mieście z Vieniem, Vienio, Molesta Evenement nowa płyta, nowy album Vienia, HORE


Mateusz: Planujesz wydać ksiązkę kucharską?

Vienio: Nie wiem dokładnie jak to jest, ale wydawanie książek to podobno większe złodziejstwo niż fonografia. Nie mam więc na razie zamiaru dla własnego prestiżu pochłaniać się na maksa i nie mieć z tego nic albo jakieś grosze. 

Mateusz: Zajmujesz się też pracą społeczną.

Vienio: Jak jest trochę czasu wolnego, to trzeba go tak spożytkować, żeby też innym pomóc, to wtedy świat będzie lepiej funkcjonował. Jak są ludzie z inicjatywą to chętnie pomagam, poprowadzę jakieś warsztaty w domu dziecka z gotowania, rapowania, czy dj-ingu. Kolega gotuje dla biednych, to też czasem mu pomogę. Jest taka fajna inicjatywa Mariusza i Agnieszki Kempki, oni jedzenie rozdają dla bezdomnych. Raz na jakiś czas robię oczyszczenie garderoby, człowiek ma tych ciuchów trochę, gdzieś dostanę, czy sam wyprodukuje, trzeba więc czasem oddać tym co nie mają. Trzeba raz na jakiś czas robić takie ruchy tektoniczne, ja poczuję się lepiej, szafa poczuje się lepiej, bezdomny się lepiej poczuje, wszystkim na dobre to wyjdzie. 

Mateusz: A co sądzisz o wyjątkowej obecnie sytuacji polaryzacji poglądów politycznych społeczeństwa?

Vienio: Kiedyś pamiętam jak miałem 18 lat i się chodziło na Legie, to wszyscy byli antysystemowi. Środowiska strretowe, punkrockowe, chuligańskie, czy inne były antysystemowe. Zobaczyłem jednak, jak powoli te środowiska zaczęły wchodzić w te instytucje kurwa kołnierzyków obsranych. Nie wiem czy myśleli że kończy im się kariera na stadionach i trzeba się zapisać do jakiejś instytucji, żeby potem ktoś o nich zadbał. Powoli te środowiska zaczęły wchodzić do róźnych dziwnych organizacji o różnych poglądach mniej lub bardziej radykalnych. Tak obserwuje jak 15 lat temu wszyscy byli antysystemowi, a teraz należą do lewej albo prawej strony systemu. 
Młodzi ludzie, którzy jeszcze w ogóle mało wiedzą, chodzą na marszach prawicowych w bluzach Polska Walcząca i „hajlują”, no jakoś dziwnie się to nie zgadza. No ale to chyba taki czas jest, że ludzie nie mają dziś swoich bohaterów i szukają ich w historii. Ja jednak zawsze miałem pogląd wolnomularski, że o polityce i religii się nie rozmawia. Bo jeśli rozmawiamy jak człowiek z człowiekiem, to ja nie muszę twoich poglądów weryfikować, ani ich oceniać, ani ty moich. Wtedy możemy porozmawiać jak ludzie, a nie jako prawa, czy lewa strona. To samo jest z religią, jeśli będziesz we mnie widział muzułmanina, żyda lub katolika, to nie porozmawiamy normalnie bo będziesz widział we mnie tylko opcje religijną, a nie człowieka. No szuflada taka. Jeśli odrzucisz te szuflady będziesz mógł porozmawiać normalnie jak człowiek z człowiekiem, jak sąsiad z sąsiadem, jak polak z polakiem.
Często widzi się tą islamofobie, bo się o tym gada głupoty, ludzie widzą niestety tylko te gwałty na niemieckich kobietach, a nie widzą, że świat islamu to też kobiety, dzieci, starcy. Oczywiście to samo w drugą stronę, rządy polskie w ogóle nie dbają o ludzi, nie dbają o swoich obywateli, a chcą dawać mieszkania imigrantom, co wzbudza oburzenie. To jest woda na młyn do dalszej frustracji. Moje oficjalne zdanie jest takie, że ja nie wchodzę w żadną politykę, nie podpisuję się pod żadną stroną. Mogę powiedzieć tak jak Kazik „nie lewo, nie prawo, ja idę prosto i nie biorę jeńców”.

Mateusz: Na koniec powiedz jeszcze, co ludzie mówią na mieście?

Vienio: Ploty i głupoty :)


|| foto:  Michał  Jaworski
|| rozmawiał: Mateusz Orłowski