Zakurzone krzesła, puste kieliszki obrazują osamotnienie jednostki w konsumpcyjnym świecie.
Dziejszego wieczoru Coffee Karma przeobrażona w Klub Murakamiego tętniła życiem, muzyką i energią ludzi, którzy przybyli by poczuć atmomsferę baru, w którym bohaterowie uwielbianych przez nich powieści szukają ukojenia, zapomnienia lub odrobiny szaleństwa.

Haruki Murakami to pisarz pozbawiony biografii. Pisarz, którego prywatność nie jest przybraną pozą, lecz cechą w niego wbudowaną. Chowa się on za swoim tekstem sprawiając, że zarysowywany przez niego świat balansuje na granicy realizmu i magii.
Dzisiejsze wydarzenie, którego filar stanowiła promocja najnowszego zbioru opowiadań „Mężczyźni bez kobiet” także należało do magicznych. Fantastyczny wystrój i ciepłe, kolorowe oświetlenie wprowadzało w tajemniczy nastrój oczekiwania. Muzyczne połączenie z Japonią zapewnił zespół Nishi no Onkyo wykorzystujący tradycyjny i niespotykany w Polsce japoński instrument – koto.
Cieszyłam się, że dokoła mnie rozbrzmiewa kojąca muzyka, bo składanie zwierzątek z papieru posługując się karteczkami i książką „origami animals”, które znajdowały się na każdym stoliku, wybitnie mi nie wychodziło!
Po koncercie odbyła się dyskusja Anny Dziewit-Meller z Piotrem Koftą, podczas której zostały zaspokojone wszelkie literackie potrzeby dotyczące interpretacji, a także nawiązań do  Kafki, bądź Hemingwaya.


Nie zdążyliście dziś wpaść? Nic straconego! Klub Murakamiego będzie otwarty jeszcze przez tydzień, aż do 4 listopada. Jeżeli macie ochotę wypić specjalnie przygotowanego drinka o nazwie „Mężczyźni bez kobiet”, „Norwegian Wood”, czy „Zniknięcie słonia”, usiąść nad setką zwisających z sufitu papierowych żurawi i poczytać książki (które w promocyjnych cenach można nabyć w barze) w idealnej ku temu atmosferze – zarezerwujcie koniecznie wieczór w tym tygodniu na wyprawę do Coffee Karmy!


PS. Koniec końców udało mi się zrobić papierową świnkę i karalucha. Zwierząt jest jeszcze sporo, więc... do zobaczenia w Karmie! ;)

Tekst | Ola Pakieła
Zdjęcia | wyd. MUZA SA oraz Ola Pakieła