Festiwal Warszawski "Niewinni Czarodzieje"
Warszawa
Nie marzy wam się czasem odwilż? Od ciasnych horyzontów, od obietnic bez pokrycia, od pustych słów, od pozy, od perspektyw i ich braku, od zadęcia, od bylejakości. Od, od, od. Odwilż. Jest potrzebna, by zatopić się w tym, w czym Warszawa zawsze była najlepsza – w tworzeniu się na nowo. W odradzaniu. W robieniu czegoś z niczego.
Tegoroczny Festiwal Warszawski Niewinni Czarodzieje wraca do swoich źródeł – przełomu lat 50. i 60 XX wieku. W 60. rocznicę Października ’56 wyruszamy w podróż po odwilży, która wtedy zaczęła się w polskiej kulturze i nierozerwalnie związana jest z Warszawą.
To wówczas jazz stał się muzyką popularną, powstała polska szkoła filmowa, rozwijały się takie dziedziny jak design, fotografia czy sztuki plastyczne. Ulice zostały opanowane przez lambretty, saksofony, sukienki w grochy i modę na modernizm. Zmiany przyniosły ze sobą dynamizm i optymizm, dzięki którym można było zapomnieć o wojnie.
Po czasach stalinowskich Polacy mogli wreszcie zacząć budować swoją wersję modernizmu. Artyści zyskali trochę wolności. Pokolenie 20- i 30-latków, takich jak Tyrmand, Komeda, Polański czy Wajda, tworzyło kulturę, która odnosiła sukcesy na całym świecie.
Nastąpiła eksplozja nowoczesności, talentów i humoru, w którym Warszawa zawsze była znakomita. Inteligencki dowcip rozkwitał w kabaretach, a czerpały z niego telewizja i radio. To wtedy życie towarzyskie stolicy zaczęło się na dobre.
Przenieśmy się w czasie o 60 lat. Przez kilka listopadowych dni poddajmy się odwilży.