Ola: Gdzie bywa Pan najczęściej na mieście? Gdzie fani mogą Pana spotkać?

Zbigniew Wodecki: W Krakowie. Ja jestem Krakus, praktycznie mieszkam na rynku. Każdy Krakus musi przez niego przejść przynajmniej raz dziennie. A ja mieszkam blisko rynku i to są najfajniejsze momenty w moim życiu, kiedy chodzę, a nie jeżdżę. To bardzo ważne chwile.

Ola: Słucha Pan Adele?

Zbigniew Wodecki: Nie bardzo...

Ola: A Drake'a? 

Zbigniew Wodecki: Kogo?

Ola: Drake'a. "You used to call me on my cell phone lalala"

Zbigniew Wodecki: A kto to jest? (śmiech)

Ola: Jaki koncert najbardziej zapadł Panu w pamięć, był najdziwniejszy?

Zbigniew Wodecki: Hmm... Miałem taki koncert, którego nigdy nie zapomnę. Akustyk podczas koncertu w niewielkim mieście dostał nowy sprzęt. I był tak przerażony, że się upił i uciekł.

Ola: Haha jak to?

Zbigniew Wodecki: Nie było akustyka, zwiał! Gdyby nie mój muzyk, świetny gość, Zbyszek Stelmasiak, który zna się na wszystkim, to nie wiem, co by się stało. Zszedł ze sceny i nagłośnił cały koncert  A tamtego faceta po prostu przerosła technika. Strasznie dużo mu przynieśli kabli, może to dlatego (śmiech) Zniknął. Była godzina pierwsza po południu. A po akustyku ani śladu. Niezapomniany koncert.

Ola: Dobrze, że dziś podczas koncertu chłopaki dali radę.

Zbigniew Wodecki: Tak, dzisiaj to nie wiem, co to by było! Zbyszka z nami nie ma! (śmiech)

Ola: Jakie wydarzenie marzy się Panu w roku 2016? Na jakie Pan najbardziej czeka?

Zbigniew Wodecki: Chciałbym, żeby 2016 był rokiem takim, jak 2015. Wcale nie musi być ani lepszy, ani gorszy.

Ola: Jeżeli chodzi o artystyczne wydarzenia?

Zbigniew Wodecki: Nie chcę nic planować, wybiegać w przyszłość. Jak coś zaplanuję, to niekoniecznie się to potem wydarza. A jak nie zaplanuję, to jestem zawsze mile zaskoczony. Tak mam.

Ola: Jest jakieś wydarzenie, na którym Pan był w 2015 roku, które było, według Pana, najlepszym w ciągu całego roku?

Zbigniew Wodecki: Jubileusz Alicji Majewskiej i Włodzimierza Korcza w Toruniu. Będzie 27 grudnia w telewizji. Piękny koncert. Telewizja robi takich programow coraz mniej, bo nie ma pieniędzy, niestety wiekszość budżetu jest przeznaczana teraz na innego rodzaju show...
Dzięki temu, ze Włodzimierz Korcz ma taką siłę przekonywania odbył się przepiękny koncert. Nota bene, z moim udziałem (śmiech) ale ja tam  tylko towarzyszyłem!

Ola: Zna Pan memy? 

Zbigniew Wodecki: Memy? Obiło mi się o uszy... To takie teksty w internecie?

Ola: Obrazki z tekstami. Widział Pan jakieś memy o sobie?

Zbigniew Wodecki: Nie bardzo jarzę, co to jest. W sumie mnie to nawet nie interesuje. Mnie w ogóle Internet nie interesuje.



Ola: Własnie, o to też chciałam spytać. Nie ma pan oficjalnego fanpage'a na Facebooku. Teraz większość artystów zakłada Facebooka.

Zbigniew Wodecki: Nie mam, nie chcę mieć. Te wszystkie fejsbukowe rzeczy, profile, które ludzie zakładają, jako Zbigniew Wodecki, to nie ja. Nie czytam, co tam o mnie wypisują. A coś wypisują? (śmiech)

Ola: Same dobre rzeczy (śmiech). Jest Pan idolem i ikoną, którą młodzi ludzie darzą szacunkiem, a jednocześnie przez projekty, w jakie się Pan angażuje, np. z Mitch & Mitch, traktują Pana trochę jak rówieśnika. Jaki jest Pana przepis na taki odbiór wśród młodych ludzi?

Zbigniew Wodecki: Trzeba być człowiekiem otwartym. Nie puszyć się. Ja się z takimi ludźmi blisko trzymam. Z normalnymi ludźmi. Staram się mieć poczucie humoru, dystans do zewnętrznego świata i do siebie.
Czasem, jeśli ktoś ma dobre intencje, ale mu nie wychodzi, trzeba patrzeć na to przez palce. Zawsze patrzę na intencje, to one są ważne.
Jak ludzie mnie lubią, to ja też ludzi lubię (śmiech) A zazwyczaj ludzie mnie lubią, więc jestem otwarty (śmiech). Teraz artyści przejmują się PRem, fajsbukami, ja to w sumie się bardzo cieszę, ze nie mam o tym pojęcia i że nie muszę się tym przejmować.

Ola: Coraz mniej jest takich ludzi.

Zbigniew Wodecki: Może ich to uszczęśliwia, nie wiem. Ja się czuję szczęśliwy.

Ola: Podobno  gluten unieszczęśliwia. Je Pan gluten?

Zbigniew Wodecki: Ja tam wszystko jem. Zwłaszcza w grudniu (śmiech).

Ola: W grudniu chyba nie da się nie jeść glutenu. Barszczyk z uszkami za dobry.

Zbigniew Wodecki: Dokładnie tak!

Ola: Jak spędzi Pan święta?

Zbigniew Wodecki: Rodzinnie. Zawsze rodzinnie. I zawsze w Krakowie.To jedyny czas, gdy mogę być w domu. Mam piątkę wnuków, trójkę dzieci, więc jest zawsze ciepło, rodzinnie i wesoło.

Ola: Mmm świąteczny spacer pod Wawelem...

Zbigniew Wodecki: No właśnie, kto by nie chciał pod Wawelem! Szopka jest pod Wawelem!

Ola: Dziękuje Panu bardzo za spotkanie i życzę Wesołych Świąt, odpoczynku.

Zbigniew Wodecki: Dziękuję. Ja również życzę Wesołych Świąt, dla redakcji i wszystkich czytelników. Tam, w internetach. (śmiech)

 

 


|| Rozmawiała: Ola Pakieła