Kiedy podsumowywaliśmy ubiegłoroczny festiwal, pisaliśmy o formule, która na stałe pozwoli  wpisać Orange Warsaw Festival w kalendarz najważniejszych kulturalnych wydarzeń roku. Ostatnich kilkadziesiąt godzin może to wyłącznie potwierdzić. Ponad 55 tysięcy uczestników wybrało dwa dni koncertów na służewieckim torze i z pewnością się nie zawiedli. To jedyny tego typu miejski festiwal, który zbiera tak liczną publiczność. Nie ma w Warszawie wydarzenia o takiej skali i, co ważniejsze, w weekend wypełnił się po brzegi. Mimo powiększenia terenu festiwalu pierwszy dzień był wyprzedany.  Orange Warsaw Festival reaguje na zmiany zachodzące na rynku muzycznym i widoczną pokoleniową zmianę, która od kilku lat staje się faktem. Zmienia się publiczność, zmieniają się wykonawcy, którzy zajmują najwyższe pozycje na festiwalowych afiszach, zmienia się cały rynek…

Miks rocka, najwyższej jakości popu i tego, co w elektronice nie ma obecnie konkurencji zapewnił zabawę na świetnym poziomie i kontakt z ekstraklasą muzyki – Kings Of Leon, Martin Garrix i Imagine Dragons to tego lata jedni z czołowych headlinerów światowych festiwali. Trudno zdecydować, który z piątkowych artystów miał gorętsze przyjęcie – czy uwielbiani w Polsce Kings Of Leon, prezentujący wybór swoich największych przebojów i materiał z nowego albumu, a może Martin Garrix, dwudziestojednoletni DJ i producent, którego muzyczno-wizualno-pirotechniczny występ zgromadził przed sceną nieprzebrany, tańczący tłum. Imagine Dragons na polskiej publiczności testowali materiał z nadchodzącej płyty i po reakcjach publiczności oceniamy, że sprawdzian wypadł celująco. Pierwszy raz z warszawską publicznością zetknął się duet Justice. Nowe utwory są może nieco grzeczniejsze niż te z przełomowego debiutu, ale na koncercie Xavier i Gaspard nie bawią się w półśrodki.

Kodaline i Years & Years zrobili sobie krótkie przerwy od prac studyjnych nad nowymi albumami i jesteśmy pewni, że nie pożałowali tej decyzji. Kontaktu z publicznością Orange Warsaw Festival można im tylko zazdrościć. Flagi, akcje koncertowe, utwory śpiewane przez tysiące gardeł – tego nie sposób zapomnieć i nie sposób nie chcieć do nas wrócić. Polscy wykonawcy – a tych w składzie festiwalu była blisko połowa – także budują świetne relacje z publicznością i zapewniają sobie pod scenami imponującą frekwencję. Także wzorem zagranicznych wykonawców stawiają na współprace, często dość zaskakujące, dlatego w czasie koncertu KAMP! na scenie pojawił się raper Ras z Rasmentalism a Piotr Zioła zaśpiewał gościnnie w utworze Suumoo.

Współdziałanie to zresztą nie tylko domena artystów. Bardzo dobra współpraca z Miastem Stołecznym Warszawa pozwoliła w tym roku na podróże komunikacją miejską wyłącznie za okazaniem festiwalowej opaski. To model testowany w wielu krajach już od dawna, w Warszawie zaistniał po raz pierwszy przy wydarzeniu o takim charakterze i sprawdził się znakomicie, czego dowodem były środki komunikacji miejskiej wypełnione osobami podróżującymi na festiwal. To zresztą element konsekwentnie prowadzonej polityki ekologicznej, na którą złożyła się w tym roku kolejna aktywność. Na tegorocznym festiwalu udało się wprowadzić system kubków wielorazowego użytku, które podlegały wymianie przy każdym kolejnym zakupie napoju.

Rozwiązania zastosowane w tym roku przydadzą się w przyszłości, bo już rozpoczynamy prace nad kolejną edycją festiwalu! Do zobaczenia już za rok!!!

Zdjęcie główne: Michał Murawski