Nowy rozdział w świecie mody a udział 46-latki Evy Pietruk w finale to dowód, że program zaczyna w końcu reagować na rzeczywistość.

Dlaczego akurat ona zaszła tak daleko?
Bo wniosła coś, czego nikt inny nie miał:
1. Dojrzałość emocjonalna
Zero dramatów dla kamer. Zero chaotycznych wybuchów. Spokój, który wręcz wybijał się na tle reszty uczestników.
2. Świadomość własnego ciała
To nie jest poziom „nauki chodzenia po wybiegu”.
To świadomość ruchu, mimiki, aparycji – wynik lat doświadczeń, niekoniecznie z modelingiem, ale z życiem.
3. Charyzma, której nie da się nauczyć
Kamera ją kochała. A jury to widziało od początku.
Co to oznacza dla przyszłości programu?
Bardzo możliwe, że ten sezon stanie się przełomowy.
Jeżeli widzowie pokażą, że chcą takiej reprezentacji, producenci pójdą za ciosem:
- więcej kategorii wiekowych,
- bardziej różnorodna obsada,
- większy nacisk na charakter i historię.
To nie jest jednorazowy „eksperyment”. To początek nowej ery w programach modowych.
Symbol dla wielu kobiet

Najważniejsze jednak jest to, co dzieje się poza telewizją. Dla tysięcy kobiet po 40. ta finalistka stała się symbolem:
- że nie jest za późno,
- że można zaczynać od nowa,
- że wygląd to nie limit,
- że dojrzałość jest sexy, silna i widoczna.
I to jest największa wartość całej tej historii.
46-latka w finale Top Model to nie ciekawostka.
To manifest.
To przełamanie tabu.
To moment, w którym świat mody musiał spojrzeć prawdzie w oczy: prawdziwe piękno nie ma daty ważności.