Alternatywą dla czekania mogą być zbliżające się wybory prezydenckie w USA, gdzie na tym etapie kampanii pozostali już naprawdę najlepsi z najlepszych kandydatów (oraz jedna kandydatka). A do finiszu kampanii pozostało zaledwie kilka miesięcy. Zaledwie, bo w przeciwieństwie do naszego kraju, w USA kampania wyborcza przed wyborami prezydenckimi trwa ponad rok. Dla niezorientowanych warto też wspomnieć, że w gronie republikanów prowadzi ogromnie kontrowersyjny miliarder Donald Trump, przed mało kontrowersyjnym Tedem Cruzem, zaś wśród demokratów na wyraźnym prowadzeniu znajduje się faworytka establishmentu Hilary Clinton, którą uparcie goni bożyszcze środowiska alternatywnego - Bernie Sanders. Ok, fajnie fajnie, ale w głowie wielu z was pojawiło się pewnie pytanie: O czym tu gadać przez ponad rok? Słusznie zresztą, bo kampania minęła już zarówno etap przedstawiania swoich pomysłów, jak i tłumaczenia typu: czemu moje pomysły są lepsze, niż pomysły rywali. Ostatnio zakończyła się też prawdopodobnie faza dyskredytowania konkurentów.

Jaki jest przepis na utrzymywanie uwag opinii publicznej podczas tak długiego czasu? Social media + obecność gwiazd i celebrytów. Do tego - oczywiście - dużo emocji. Przyjrzyjmy się zatem, jak przebiega finisz kampanii polegający na autorytecie gwiazd zabierających głos w sprawie polityki na kanałach SM.



Kto wspiera Hilary Clinton? List wspierający kandydatkę wystosował, między innymi George Clooney finansujący część jej kampanii. W apelu do swoich fanów nazywa Hilary najbardziej doświadczoną i dojrzałą osobą wśród aspirujących do prezydentury.
Nieco inny target do głosowania zachęca Khloe Kardashian pisząc na kanałach social media „this is FUCKING AWESOME that a woman is up for a job”. Mocne, instagramowe poparcie zapewniły Britney Spears oraz Kendall Jenner publikując kilka zdjęć z kandydatką, a także tworząc odpowiednie hashtagi. Szeregi wspierających Hilary zasilają także Richard Gere, Demi Lovato, Snoop Dog, Katty Perry, a także Olivia Wilde, która również na instagramowym koncie zachęcała gorąco Amerykę do głosowania na kobietę.

hilay clinton poparcie, wybory ameryka

Na czyje wsparcie może liczyć Donald Trump? Oficjalnie, choć w mniej oficjalnych słowach, swoje poparcie wyraziła Azealia Banks wyjaśniając, że „to Trump ma jaja, by prowadzić ten biznes” Według niej Trump jest diabłem, ale Ameryka także tym diabłem jest, więc kandydat na prezydenta to idealny. Cóż, nie jesteśmy pewni, czy Donaldowi chodziło o tego typu poparcie, niemniej jednak nie możemy Azealii odmówić emocjonalności.
Dosyć specyficznie do kandydata podszedł również Charlie Sheen deklarując „poparcie z całego serca” , po uprzednim tweecie o tym „jak bardzo smutny i głupi jest Donald Trump”.
Promowania swojego prezydenta podjęła się też Kirstie Alley, zamieszczając na Twitterze wpis, w którym wyraziła niezadowolenie z powodu złego potraktowania Trumpa przez prowadzącego program 60 minutes – Scotta Pelleya, nazwanego przez Kirstie „antagonistycznym dupkiem”.

trump, donald trump, celebrity endorsement


Bernie Sanders, natomiast, kwiecistą mową poparty został przez Rosario Dawson, a także Susan Sarandom. Nie zabrakło także bardzo amerykańskich deklaracji miłości. Sarah Silverman zdecydowała się na tweeta „I'm loving @SenSanders”, natomiast Mak Ruffalo stwierdził, że „tak, to ten jedyny”.


Tedowi Cruz mocnego poparcia udzieliła Catlin Jenner, co – jako że medialny szum wokół zmieniających płeć Kardashianek prawdopodobnie nie ucichnie jeszcze przez długo czas – może okazać się niezwykle pomocne.


„Endorsement”, czyli poparcie wyrażane kandydatom na urzędy polityczne przez celebrytów, w amerykańskiej, długiej kampanii wyborczej, z roku na rok odgrywa coraz większą rolę. Gwiazdy nie tylko występują w spotach wyborczych, udzielają mimochodem informacji w wywiadach, lecz także finansują kampanie swoich kandydatów. Tak, jak niegdyś telewizja, tak dziś Internet jest niesamowicie ważnym medium w decydowaniu o wybraniu prezydenta, na którego Amerykanie będą głosować. Hashtagi na Instagramie, zdjęcia z kandydatem, emocjonalne wpisy na Twitterze, Facebookowe wywody – Ameryka wie, jak podsycać wyborczy ogień i utrzymywać kampanię na stałym poziomie zainteresowania obywateli. O ile w tej politycznej walce wciąż jeszcze więcej polityki, niż reality show z udziałem celebrytów – o tyle nie ma się o co martwić. Jeśli jednak gwiazdy popkultury występujące w rozrywkowych programach zastępują przeczytanie programu wyborczego każdego z kandydatów – sens prowadzenia rzetelnych kampanii oceniamy na zero. A gdzie złoty środek? Cóż, chyba nikt, na całym świecie, go jeszcze nie wynalazł.


|| Tekst: Ola Pakieła