Pomysł pojawił się, gdy robiłem dokumentację do filmu o polskiej mafii. Jeden z oficerów CBŚ powiedział: "Przez pewien czas byłem przy śledztwie rozpracowującym pedofili. To byłaby dla pana historia. Ale tego pan nie zrobi. Nikt na to nie pozwoli" - wspominał Sylwester Latkowski. Zanim światło dzienne ujrzał film "Nic się nie stało", nakręcił inny dokument poświęcony tej tematyce. Film z 2005 r. ma tytuł "Pedofile". "Była moda na branie chłopca dla fanu" - mówił reżyser.

"Dostałem z kierownictwa TVP zgodę na realizację »Polskiej mafii«, ale uznałem, że ważniejszy jest temat pedofilii. Na początku TVP nie była zainteresowana. Wszystko zmieniło się po tym, jak wybuchła sprawa Samsona. Wtedy dostałem pieniądze na film - głównie dzięki Ninie Terentiew i Piotrowi Gawłowi, który dziwił się, że mam problem z realizacją filmu - przyznawał Latkowski w 2005 r. rozmowie z Alexem Kłosiem dla "Gazety Wyborczej".

"Dano mi sygnał, bym zainteresował się tą sprawą. To był pierwszy trop. Okazało się, że byliśmy pierwszymi ludźmi z mediów, którzy rozmawiali z podejrzanymi w tej sprawie. Doszło do szokującej sytuacji. Mój informator przyznał się przed kamerą do rzeczy, do których nie przyznał się przed sądem. Przyznał się do winy. Czuł się przy tym bezkarny" - wspominał reżyser.

 

"Nic się nie stało"

W filmie zarysowano historię 14-letniej Anaid, która pięć lat temu popełniła samobójstwo, a tłem wydarzeń są dwa nieistniejące już sopockie lokale — Dream Club oraz Zatoka Sztuki. W zwiastunie podkreślono, że bywały w nich takie osoby jak Adam Nergal Darski, Kuba Wojewódzki, Andrzej Chyra czy Natalia Siwiec. Za to prezydent miasta Jacek Karnowski ocenia, że lokal stał się "przykrywką do działań pedofilskich, stręczycielskich czy produkcji prostytutek"

 

 

 

 

Sławomir Latkowski po premierze "Nic się nie stało"