Od Poznania do reszty polskich miast wiedzie krótka muzyczna ścieżka. Jest to szczególnie widoczne na przykładzie relacji Poznań-Warszawa. Formacje, które powstają w jednym mieście, szybko przenikają do drugiego i, o dziwo, zdobywają w nim jeszcze większą popularność. Właście tak wyglądały początki Małych Miast. Pochodzący z Poznania Mateusze w krótkim czasie stali się królami YouTube'a, czarnym koniem Alkopoligamii i agitatorami warszawskich słoików. Można by uznać, że w pewien sposób uzupełniają dokonania Taco Hemingwaya – on nagrywa dla warszawiaków, oni dla każdego, kto warszawiakiem nie jest. Małe Miasta igrają ze stereotypami i wytworami popkultury. Przy okazji udało im się nieco rozszerzyć ramy tego, co zwykliśmy nazywać rapem. Osią ich pierwszej płyty stało się miasto – niedoskonałe, ale bliskie. Znalazło się na niej wiele nieoczywistych refleksji, które rzucają nowe światło na to, jak młodzi postrzegają swoje rodzinne strony i siebie samych w nowym środowisku.

 

 

Zupełnie inaczej wygląda historia duetu Rebeka. Nie warto jednak doszukiwać się w jego muzyce odniesień do miejskiej rzeczywistości – zwyczajnie ich tam nie ma. Bartek i Iwona znaleźli się w tym zestawieniu ze względu na swój udział w kształtowaniu poznańskiej sceny elektronicznej i wsparcie, jakiego udzielają jej pozostałym przedstawicielom. A od Rebeki z pewnością można się wiele nauczyć. Unikalny, głęboki głos Iwony Skwarek jest dziś rozpoznawany nie tylko w Polsce, lecz także w znacznej części Europy. Niewielu polskim wokalistkom młodego pokolenia udało się zajść tak daleko. Trampoliną dla jej międzynarodowego sukcesu była między innymi współpraca z portugalskim DJ-em i producentem, Moullineksem. Zespół, już w dwuosobowym składzie, z powodzeniem wystąpił także na kilku zagranicznych festiwalach. Jak dotąd potencjał Rebeki, o którym rozpisywały się wszystkie muzyczne portale, nie zawodzi, a poznaniacy z pewnością mają w związku z tym powody do dumy.

 

 

I w końcu zespół, który kojarzy się z Poznaniem jak żaden inny – Muchy. Niestety grupa, która niegdyś uczyła słuchaczy, jak się spada z dachu, obecnie spada wyłącznie w rankingach popularności. Ale nie to jest najważniejsze. Jak by nie patrzeć, Michał Wiraszko i jego koledzy mają na koncie kawałek dobrego polskiego rocka i kilka smacznych tekstów, które trudno wyrzucić z głowy. A w tych tekstach pojawia się i miasto, i znajome ulice, po których przechadzają się jego neurotyczni mieszkańcy. Co ciekawsze, jeden z członków zespołu, Piotr Maciejewski, jest kolejnym poznańskim muzykiem, który – tak jak reszta wymienionych tu wykonawców – postanowił poszukać natchnienia w stolicy. Po odejściu z Much, Maciejewski zaczął działać na własną rękę pod nazwą Drivealone. Ma na swoim koncie projekty CNC i Newest Zealand. Ten ostatnioznaczał współpracę m.in. z Borysem Dejnarowiczem i Krzesimirem Dębskim.Były gitarzysta i klawiszowiec Much współtworzy także supergrupę Manhattan. Całkiem dobrze jak na kogoś, kto śpiewał z Michałem Wiraszko „Warszawo, idź do diabła”, prawda?

 

 

Tym, być może, niespodziewanym akcentem kończę drugi odcinek krótkiej serii na temat tego, kogo słychać w polskich miastach. Pora skierować swój wzrok w inną stronę muzycznej mapy.

Które miasto, jako ostatnie z trzech, zasługuje na uwagę?

Tekst | Klaudia Żark