Po pierwsze, L.U.C, o którym zrobiło się w ubiegłym roku głośniej niż kiedykolwiek. Płytą REFlekcje o miłości apdejtowanej selfie wstrzelił się w ciągle aktualny trend, jakim jest wyciąganie sampli ze starych polskich szlagierów i dopieszczanie nimi hip-hopowych kawałków. Warto przytoczyć kilka faktów na jego temat. Łukasz Rostkowski vel L.U.C urodził się w Zielonej Górze. Na studia udał się jednak do Wrocławia i tam też osiadł, choć nie wyklucza przeprowadzki. Jak sam mówi, ma ogromny szacunek do ziemi, która go wykarmiła i szczerze kocha swój kraj, ale nie jest to miłość bezkrytyczna. W 2003 roku Rostkowski stanął na czele wrocławskiego projektu Kanał Audytywny, który współtworzył wraz z Bartłomiejem Spasowskim. Współpracował także z Leszkiem Możdżerem, Andrzejem Smolikiem, Michałem Urbaniakiem i innymi twórcami o nieprzeciętnym dorobku artystycznym. Innym wrocławskim akcentem jest w twórczości L.U.C-a koncepcyjny album Kosmostumostów. Inspiracją do stworzenia płyty było, jakżeby inaczej, życie w „mieście stu mostów”. Jest to wydawnictwo multimedialne i na wskroś osobiste. Biografia Rostkowskiego stanowi tu jednak zaledwie wprowadzenie do onirycznego świata, w którym główną rolę odgrywa miasto.

Po drugie, Skalpel, czyli nietuzinkowa inicjatywa Marcina Cichego i Igora Pudło. Obaj DJ-e urodzili się we Wrocławiu, gdzie zaczęły powstawać ich pierwsze muzyczne wariacje. Mają całkiem długi staż – ich współpraca rozpoczęła się już w 1998 roku. W 2006 roku podpisali natomiast kontrakt z brytyjską wytwórnią Ninja Tune. Od tamtej pory uchodzą za projekt, który największą popularność zdobył poza granicami własnego kraju. Z czego słynie ten duet? Przede wszystkim z ambitnego mieszania jazzowych brzmień – polska klasyka lat 60. i 70. łączy się w ich twórczości z nowoczesnym beatem. Zostali za to zresztą niejednokrotnie docenieni, choćby Paszportem Polityki, który przypadł im za drugi album Konfusion. Od tamtej pory zdążyli wystąpić na takich festiwalach, jak Męskie Granie, Sacrum Profanum czy OFF Festival. Ani na chwilę nie zapomnieli jednak o rodzinnym mieście. Kiedy po 9 latach oczekiwania powrócili z nową płytą, ich premierowy koncert odbył się nie gdzie indziej, lecz we Wrocławiu, a konkretnie w znanym i lubianym klubie Eter.

 

Po trzecie, Job Karma. Być może nie każdy słyszał o tym zespole. A warto usłyszeć nie tylko ze względu na świetne postindustrialno-ambientowe granie, lecz także z powodu samych członków grupy, którzy chętnie angażują się w kulturalne życie swojego miasta. Jeden z nich, Maciej Frett, od lat organizuje Wrocław Industrial Festival. Pomaga mu w tym uznany artysta, Arkadiusz Bagiński. Jak sama nazwa wskazuje, jest to impreza, na której Job Karma może pokazać klasę. Ma ku temu predyspozycje, ponieważ na koncerty grupy składa się mroczna, przeszywająca muzyka i wielkie audiowizualne show, współtworzone właśnie z Bagińskim. Chociaż zespół powstał w 1998 roku, jest wciąż aktywny, wydaje nowe albumy i sławi Wrocław na industrialnej mapie świata. Z powodzeniem – Job Karma wystąpiła do tej pory na blisko 200 koncertach w całej Europie. Stolica Dolnego Śląska może być dumna.

Job Karma

I to by było na tyle. Wybrane polskie miasta mają swoich muzycznych przedstawicieli, choć skupiając się na zjawiskach najbardziej charakterystycznych i reprezentatywnych, łatwo jest pominąć te mniejsze, równie interesujące. Ciekawe jednak, jak to samo zestawienie będzie wyglądało za rok.


Tekst | Klaudia Żark